wtorek, 12 lutego 2013

House I miss you....

Skończyłam ósmy sezon Housa. Dla mnie to naprawdę smutne, bo to najbardziej bliski memu sercu serial. Z żadnym innym bohaterem się tak nie zżyłam, nie związałam emocjonalnie. Czasem wydaje mi się, że House towarzyszył mi od zawsze. Pewnie dlatego, że mam dopiero 19 lat i oglądałam go przez połowę życia. Za nim wzięłam się za ostatni sezon zrobiłam sobie prawie roczną przerwę. Może to i naiwne, ale pożegnanie chciałam przeciągnąć tak jakoś w czasie. Nie oznacza to że od teraz już go porzucam, ale podchodzę do niego z perspektywy ostatniego odcinka. Zresztą w ostatnim czasie oglądałam trzy sezony na raz. Pierwszy na tvn7, siódmy na dwójcie i ósmy w internecie. Pewna jestem że nie ma szans mi się znudzić. Są odcinki, które oglądałam kilka naście razy i sceny znane na pamięć, a nadal bawią, wzruszają i wkurzają. Są bohaterowie, których uwielbiam, których ignoruję i którzy mnie irytują. Jednak wiem, że każdy z nich wnosił do serialu coś potrzebnego i ciekawego. Główne postacie są świetnie stworzone i odtworzone. Mam na myśli Grega i Wilsona. Są po prostu cudni. Uwielbiam ich zgryźliwe wymiany zdań, tą złośliwość podszytą troską w mniej lub bardziej świadomy sposób. Ich przemiany, stałe przyzwyczajenia i to że mają siebie na wzajem, na zawsze. Choć często ta przyjaźń od Wilsona wymagała znacznie więcej niż od Housa. Oglądając to zdałam sobie sprawę jakie i ja mam szczęście, że mój MaDzik wytrzymuje i ze mną. Kurczę i ja potrafię być trudna w obyciu i tak często się zawieszam sama nad sobą. Oj ale to nie o mnie :). 
Wracając do tematu głównego bardzo podobał mi się ostatni sezon. Szczególnie zapamiętam odcinek 10 i 22. Oba wzbudziły we mnie duże emocję, a na ostatnim to wyłam jak bóbr. Mówię wam istna histeria w moim wykonaniu. A sama kończąca scena. Taka jak powinna być. Prosta w swojej przewrotności z dwoma przyjaciółmi, którzy do końca sobie "słodzą".
House I miss you....


PS. Nie wiem jak waszym zdaniem, ale moim Chase w krótszych włosach wygląda korzystniej. Naprawdę mam słabość do blondynów, a takiego lekarza to ja mogę mieć na co dzień :D.

Oglądał ktoś?? Lubi ktoś?? Lub nie??

I jak go tu nie kochać?? :D







1 komentarz:

  1. Dobrze mieć swoje miejsce, choćby było wymyślone i przyjaciół, choćby tylko przez ekran...

    OdpowiedzUsuń