piątek, 21 grudnia 2012

Po pierwsze...


Witam na bloggerze :).
Nazywam się Monika i z góry ostrzegam normalna to ja nie jestem :P.
Będzie tu wszystko, a przede wszystkim ja. Bez zbędnych początków może zaczniemy od końca świata?? Czemu nie.
Ja go przeżyłam, a wy?? A może zostałam jedyna, ale jeszcze się nie domyśliłam?? Ok świruję, ale wiecie, że z tego zakręcenia nawet go nie zauważyłam.. Ostatnie kilka dni całe w egzaminach i dla tego o tym całym katastroficznym dniu to zapomniałam :D. Co do egzaminów to jedna czwóreczka, a reszta piątki. No całkiem nie najgorzej mi to wyszło... Wracając do tak ważnej sprawy jak zagłada naszej cywilizacji. To dzień zleciał całkiem nieźle jak na ten ostatni :P. Po pierwsze w końcu wróciłam do domciu. Jupi :D. Z tęskniłam się trochę. Były też ostatnie świąteczne zakupy, lepienie uszek i spotkanie z moim Madzikiem. Już kilka prezentów rozdałam i sama dostałam. Między innymi książkę "Atlas chmur" (już nie mogę się doczekać pierwszych z nią chwil), nowe krzesełko do biurka i wielki, kremowy kubek. Oczywiście dzięki mojemu unikatowemu darowi do gubienia rzeczy. Tym razem posiałam ładowarkę do aparatu, zdjęcia będą jak zguba wróci :P.
Po za tym moją miłością na dziś jest Olly Murs feat. Flo Rida - Troublemaker Kurcze ciągle to nucę :D.

I dzisiaj przeżyłam traumatyczne pożegnanie z Plotkarą. O tym jednak w następnym wpisie :).
A wam jak zleciał ten dzień??
Braliście te przepowiednie w żarty, ironię, a może jak niektórzy wpadliście w histerię i ktoś z was wykupił sobie bunkier??

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz