środa, 20 marca 2013

Bohaterem być.

Oj czasem już taka leniwa się robię, że to aż straszne. A może chodzi o to, że nie złapałam jeszcze aż tak wielkiego bakcyla blogowego. Trudno stwierdzić. W każdym razie dzisiaj temat, który chodził mi po głowie już dłuższy czas. Zapraszam do mojego zanudzacza :P.

Nie wiem jak wy, ale ja jestem ogromną fanką wszystkich bajek dla dorosłych. Oj nie takich wy zboczuchy :P. Chodzi mi o te wszystkie filmy z super bohaterami, które nie zaliczają się już dla dzieciaków. Batman, Iron Man, Transformers i tym podobnych. Przyznaję, że kiedyś nie byłam fanką komiksów i podstaw może nie znam. Jednak od jakiegoś czasu jestem zagorzała fanką ich kinowych ekranizacji i wyczekuję każdej nowej premiery z nieukrywaną radochą. W tym roku szczególnie czekam na Iron Men 3 i nowego Supermena. A tak po za tym to pochłaniam wszystko co wynajduję.
Trylogia Transformers, z trzecią nie do końca udaną częścią. Iron Man, który mnie po prostu rozbraja. Batman. tak mroczny i wciągający. Ten głos z pod maski, aż mi się śnił. Spider-Man, który w końcu doczekał dobrej ekranizacji ta z zeszłego roku. Hulk, którego jest mi żal. Ostatnio widziałam też Avengers i  nie mogę doczekać się kolejnej odsłony.
Ok od razu zaznaczam, że nigdzie nie stwierdzam, że każdy z tych filmów jest dobry. Są lepsze i gorsze momenty, a ja widzę mniej  także z braku podstawowej wiedzy. Jednak ogólnie rzecz biorąc lubię kino tego rodzaju. Za jego naiwność, bohaterów prawie bez wad, dobre zakończenia, przyjaźń połączoną z honorem. Lubię za to że mogę się oderwać od otaczającego świata. Za to że mogę się pośmiać czasem z zabawnych dialogów, a czasem z źle odegranych scen. W tym tkwi też pewnie ich urok i zarobki. W końcu z takich produkcji wpływają milionowe zyski. Jednak czy można się dziwić widząc co dzieje się w codziennym życiu. Kryzys, wojny, paranoje urzędowe, brak sprawiedliwości. Życie staje się szare, ciężkie, często monotonne, a ludzie szukają odskoczni. Ucieczki i schronienia dla własnej psychiki. A takie obrazy są doskonałą kryjówką. Stwarzają nam świat idealnej iluzji. Z bohaterami, których możemy podziwiać i kibicować oraz z czarnymi charakterami, na które możemy zlać naszą całą złość. Ja jednak należę też do osób, które lubią tych złych. Dobrze napisany i stworzony wróg to według mnie pół sukcesu. A to tego jak jest sprytny i przystojny to jeszcze lepiej :P. Zawsze ładują mnie taka pozytywną energią i tak jakoś lepiej mi znieść kolejny kryzys na froncie życia. Nie wiem może i jestem dziecinna oglądając gadające auta, faceta w "rajstopach" i inne cuda techniki i genetyki, ale ja lubię tą swoją stronę.Lubię jeść żelki na huśtawce, śmiać się z głupich kawałów, na ulicy wygłupiać się ze znajomymi i wierzyć, że każdy z nas może być bohaterem. Wierzyć, że nawet ludzie są z natury dobrze i wszystko jakoś się ułoży. I nie zamierzam z tego rezygnować, bo to część mnie. Część, która pozwala przetrwać najgorsze i każe uśmiechnąć się do każdego. W końcu nic nie denerwuje bardziej twoich wrogów niż twoje szczęście. Zresztą jakich wrogów to irytuje 99% społeczeństwa. Tylko dlatego, że oni już tak nie potrafią, bo ludzie zapomnieli jak można być tak beztrosko, bezczelnie szczęśliwym. A ja pamiętam i was zachęcam do odświeżenia wspomnień, w końcu nic szybciej nie wykańcza niż własne zgorzknienie :).
Coś na uśmiech :).
Pozwólmy sobie na odrobinę szaleństwa to jeszcze nikogo nie pogryzło :).
Wasza pseudo psycholog filmowa :P.

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz